Historię Pułku 3. Ułanów „Dzieci Warszawy” tworzą losy poszczególnych oficerów, podoficerów i ułanów. O tych ostatnich najczęściej mówi się niewiele z powodów znikomej ilości materiałów historycznych jakie po nich się zachowały. Pani Iwona Grzyb z domu Oracka i jej siostrzeniec pan Dawid Ziętak poszukują informacji o ułanie Franciszku Orackim wcielonym do Pułku 3. Ułanów w dniu 1 maja 1919 roku.
Dzięki przesłanym przez nich informacjom i zdjęciom zachowanych dokumentów udało się nam na razie wstępnie ustalić następujące fakty z jego życia.
Franciszek Oracki urodził się 01.11.1896 roku w Kozarzewie parafia Naruszewo w rodzinie Antoniego Orackiego i Rozalii Marianny z domu Kalinowskiej. Następnie zamieszkał w Pruszkowie gm. Sochocin powiat Płoński, parafia Królewo.
Odpis aktu urodzenia – źródło „Skanoteka – baza skanów dokumentów o wartości geanologicznej”:
„ojciec – Antoni Oracki lat 39, chłop z Koźlarzewa
matka – Rozalia z Kalinowskich lat 29
dziecko – Franciszek urodzony 20 października/ 1 listopada 1896 roku o piątej rano w Koźlarzewie
chrzestni – Jan Skwarski i Józefa Olczak
chrzest 27 października/ 8 listopada 1896
świadkowie – Wojciech Maruszewski lat 26 i Stanisław Pierściński lat 46”.
Jak już wcześniej wspomniałem został wcielony do Pułku 3. Ułanów 1 maja 1919 roku a już od 1 sierpnia znalazł się na froncie walcząc z bolszewikami w 3. szwadronie. Pierwszy raz został ranny 17 marca 1920 roku pod wsią Słoboda Jakimowska a drugi 9 lipca pod Koczyszynem (Koczoszynem) gdzie otrzymał rany w prawą nogę i plecy. W wyniku odniesionych ran przebywał w szpitalu polowym od 3 sierpnia do 20 września 1920 roku. Na froncie walczył do października 1920 roku.
Z Pułku 3. Ułanów został przeniesiony do rezerwy w dniu 20 lipca 1921 roku. Zachowało się bardzo ciekawe zaświadczenie wydane na pięć dni przed opuszczeniem przez uł. Franciszka Orackiego szeregów pułku potwierdzające jak słabo uzbrojone i wyposażone były oddziały Wojska Polskiego tuż po odzyskaniu niepodległości, kiedy to przyszło im od razu bronić naszych wschodnich granic. Zaświadcza ono iż jest on posiadaczem własnej szabli co na pewno przyczyniło się do skierowania go w szeregi naszej kawalerii.
Szeregowy Franciszek Oracki rozkazem numer 14 Dowództwa II Brygady Jazdy z dnia 26 kwietnia 1921 roku został odznaczony Krzyżem Walecznych nr. legitymacji 23006. Szczęśliwie, co prawda bez wstążki zachowało się zarówno same odznaczenie jak i częściowo zniszczona książeczka wojskowa i legitymacja Krzyża Walecznych właściciela, oraz kilka dokumentów, zdjęcie w mundurze i pamiątkowy ryngraf.
Franciszek Oracki był rolnikiem i w roku 1922 wziął ślub z Jadwigą Smoleńską.
Ułan rezerwy Franciszek Oracki odbył przeszkolenie wojskowe od 18 maja do 28 czerwca 1923 roku w szwadronie zapasowym 11 Pułku Ułanów Legionowych.
Ostatni wpis w jego książeczce wojskowej dotyczy zgłoszenia się do Komisji Kontrolnej w Sochocinie w dniu 27 listopada 1925 roku.
Ułan rezerwy Franciszek Oracki zmarł 11 lipca 1979 roku w Królewie (gmina Joniec) gdzie został pochowany na miejscowym cmentarzu. W tym samym grobie leży też jego żona i tata pani Iwony Grzyb.
A tak wspominają go najbliżsi:
„Z rodzinnych przekazów dziadek z babcią byli ludźmi bardzo gościnnymi, zawsze dla każdego znalazło się miejsce i cokolwiek do jedzenia.
Niestety o samych bitwach niewiele wiemy, dziadek nie chciał o nich opowiadać. Tak, trauma wojny została z nim do końca.
Cały rynsztunek wojskowy schował w drzewie nad rzeką, jak szła kra wszystko drzewo zostało zabrane i do dnia dzisiejszego go nie odnaleźliśmy. Bał się o życie rodziny.
Na środku podwórza stał duży kasztan. Ja pamiętam do dziś jak babcia Jadwiga pod nim siedziała. Miałam 4 lata jak zmarła. Franciszka nie poznałam osobiście.”
„Wujek wspominał że był bardzo dumnym i honorowym człowiekiem i to było widać od razu po jego mowie ciała a i dyscyplina wojskowa została z nim do końca życia, między innymi nie było dnia którego by nie zaczął od golenia się ścielenia itp… inny zaś wujek opowiadał jak wspominał o zawodach jakie sobie robili między innymi kładli 1 zł na ziemi i ten któremu udało się je podnieść z konia jadąc było jego. Dodatkowo z przekazów rodzinnych w trakcie II wś bardzo bał się Rosjan i skutkowało to porzuceniem/schowaniem swojego rynsztunku wojskowego, a na łóżku śmierci podobno majaczył że Rosjanie się zbliżają i są za stodołą. Jego syn zaś odziedziczył miłość do koni… I po sprzedaży konia ( pod koniec życia nie był już w stanie go oporządzać) do końca życia nie mógł odżałować sprzedaży klaczy…”
Wszystkich którzy posiadają dodatkowe informacje mogące wzbogacić wiadomości o życiu a w szczególności służbie wojskowej uł. Franciszka Orackiego w imieniu rodziny i stowarzyszenia Ochotniczy Szwadron 3 Pułku Ułanów Śląskich proszę o podzielenie się nimi z nami.
Poniżej udostępnione zdjęcia są własnością pani Iwony Grzyb i pana Dawida Ziętak.
Autor posta: Leszek Kasiarz